Calzone z bakłażanem, pieczarkami i oliwkami
Składniki na ciasto (jak na pizzę):
1 szklanka maki pszennej,
1 szklanka mąki żytniej,
1/3 kostki świeżych drożdży,
3/4 szklanki wody,
2 łyżki zakwasu,
sól,
2 łyżki oliwy z oliwek.
Nadzienie:
1 cebulka,
2 pomidory,
1 mały bakłażan,
kilkanaście niewielkich pieczarek,
zielone oliwki,
ser żółty i pleśniowy pokrojony w kostkę,
1 łyżka koncentratu pomidorowego,
sól, pieprz,
suszone oregano,
jajko do posmarowania wierzchu.
Pieczarki kroimy w półplasterki i lekko smażymy na patelni (niewielka ilość tłuszczu - około 1 łyżeczka), tak aby pozbawić je wody ale nie spalić. Można też trochę posolić i oprószyć pieprzem ;)
Bakłażan kroimy w kostkę, solimy i pozostawiamy na sicie przez co najmniej pół godziny - jest to tzw. "Odgoryczanie" czyli pozbawianie bakłażana goryczki. Po upływie czasu bakłażan wydzieli sok, należy przelać go zimną wodą i odcisnąć. Tak przygotowany podsmażyć na patelni, aż zmięknie (około 1 łyżki tłuszczu).
Na osobnej patelni robimy sos pomidorowy. Najpierw należy zeszklić cebulkę, potem wrzucamy obrane i pokrojone w kostkę pomidory. Podgotowujemy je chwilę, aż część wody z pomidorów odparuje. Na koniec taki sos pomidorowy doprawiamy: koncentratem pomidorowym, solą, pieprzem, suszonym oregano oraz odrobiną cukru.
Wierzch calzone mozna ozdobić np. kwiatkami wykrojonymi z ciasta drożdżowego. Wierzch najlepiej posmarować "roztrzepanym" jajkiem, aby upieczone pierogi miały złocisty kolor. Pieczemy przez około 40 minut w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 st. C.
oliwki i kwiatuszki podobają mi się tu niezmiernie :)
OdpowiedzUsuńCalzone nigdy nie robiłam, a widziałam fajny przepis u Jameigo na takie malutkie calzone na jeden raz... przymierzam się też do pizza fritta, ale zobazcymy:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPaulo - idąc za Twoim (bardzo dobrym!) przykładem postanowiłam bardziej dbać o dekorację moich potraw :)jeśli wszystko dobrze pójdzie to niebawem opublikuję tort inspirowany Twoim Tortem z Dulce de Leche... muszę tylko odzyskać zdjęcia
OdpowiedzUsuńbardzo lubię calzone. i moja wersja także była pieczona:-)
OdpowiedzUsuńFajowy pomysł na nadzienie, przypadło mi do gustu :)
OdpowiedzUsuń