Fasola jest bardzo wartościowym warzywem strączkowym. Znudziło mi się jednak jedzenie kotletów wegetariańskich smażonych na tłuszczu - są zbyt ciężkostrawne. Takie kotleciki upieczone w piekarniku nie mają praktycznie tłuszczu, są w związku z tym zdrowsze i bardziej dietetyczne. Jeśli przeszkadza ci, że są w środku zbyt suche możesz do nich dodać oprócz fasoli jeszcze inne warzywa (np. gotowaną marchewkę) czy grzyby (np. pieczarki). Kotlety z fasoli są dobrym dodatkiem do obiadu. Na kanapkach, polane ketchupem też smakują wyśmienicie. Naprawdę zachęcam do pieczenia kotletów!
O dobroczynnym działaniu fasoli można pisać długo.
Składniki:
szklanka fasoli białej,
1 cebula,
ząbek czosnku,
1 łyżka mąki ziemniaczanej,
1 jajko,
bułka tarta,
natka pietruszki,
przyprawy (mielony kminek, majeranek, sól, pieprz).
Fasolę moczyłam przez noc (około 12 godzin). Zwykle zalewam fasolę wrzątkiem, żeby była jeszcze bardziej strawna. Po namoczeniu odlej wodę, w której moczyła się fasolka, przepłucz ją i ugotuj w świeżej wodzie przez około godzinę. Ale pamiętaj, że posolić fasolkę można dopiero pod koniec gotowania. W przeciwnym wypadku może być zbyt twarda.
Ugotowaną fasolę zmiel na gładkie pure. Ja zrobiłam to za pomocą blendera. Równie dobrze można się posłużyć widelcem czy tłuczkiem do ziemniaków. Do pure dodajemy mąkę ziemniaczaną, jajko, cebulkę z czosnkiem podsmażone na 2 łyżkach oleju, natkę pietruszki posiekaną drobno oraz przyprawy. Wyrabiamy całość na gładką masę i formujemy niewielkie kuleczki obtaczając każdą w bułce tartej. Kotleciki układamy w żaroodpornym naczyniu lekko je spłaszczając. Naczynie w którym je piekłam wysmarowałam tłuszczem, a kotleciki przed włożeniem do piekarnika pokropiłam jeszcze lekko oliwą z oliwek. To i tak znikome ilości tłuszczu, w porównaniu do tego gdybym smażyła moje kotlety na patelni!
Piekarnik należy rozgrzać do temperatury 220 st. C. Ja piekłam kotlety z grzaniem z góry przez 15 minut na jednej stronie, a następnie 15 minut na drugiej.
świetny pomysł z tymi fasolowymi pieczonymi kotlecikami!
OdpowiedzUsuńO! a ja na obiad właśnie wczoraj pożerałam kotleciki z fasoli. tylko moje były z ziemniakami w środku. postaram się wrzucuć przepis wkrótce!
OdpowiedzUsuńmiłej soboty:)
Wspaniałe te kotleciki!
OdpowiedzUsuńpodobają mi się, że ho ho ;]
O jakie fajne, bardzo mi sie podobają :)
OdpowiedzUsuńKorniku - czekam z niecierpliwością na przepis:)
OdpowiedzUsuńnigdy jeszcze nie jadłam kotletów z fasoli. pysznie się zapowiada, bo bardzo lubię te strączki.
OdpowiedzUsuńJa też piekę kotleciki w piekarniku - w istocie są bardziej suche, niż te z patelni, ale są zdrowsze i dłużej smaczne. Biorę je nawet czasami następnego dnia do pracy. A suchość zabijam jabłkowym czatnejem :-)
OdpowiedzUsuńŁasuchu - otóż to zawsze można sobie doprawić takie danie jakimś dobrym sosem :D
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam dzięki nim pierwszą porażkę kulinarną :P Moze dlatego wyszły tak straszne, ze użyłam fasoli czerwonej.
OdpowiedzUsuńByć może chodzi o fasolę.
UsuńZ białej wychodzą bardzo dobre.
Mam nadzieję, że to nie wina mojego przepisu... bo moje kotleciki były naprawdę udane.
zrobię je dzisiaj na obiad, wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńakurat mam fasolkę i parę innych fajnych rzeczy
Ja probowalam z czerwona fasola, raz nawet z puszki i musze przyznac,ze wyszly rownie dobre. Lubie wszystko pikantne lub slone i raz nawet sprobowalam z sosem sojowym - bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńpolecam skropić cytryną, są wtedy idealne :)
OdpowiedzUsuńPyszne, właśnie zrobiłam :)
OdpowiedzUsuń