Przepis, którym się inspirowałam pochodzi z mojego ulubionego polskiego bloga, czyli z Jadłonomii. Naprawdę świetny pomysł na pożywną kolację lub lunch do pracy.
Składniki (na 2 porcje):
- 1 główka kalafiora
- 1/2 szklanki ziaren słonecznika (uprażonych na suchej patelni)
- 4 łyżki rodzynek
- pęczek natki pietruszki (ja użyłam tylko pietruszki, ale warto dodać też świeżą miętę i kolendrę)
- 1/2 świeżej papryki chili (posiekana w bardzo drobną kosteczkę)
- 2 łyżki soku z cytryny
- 1/2 łyżeczki kuminu
- 1 owoc kardamonu (rozgnieciony w moździerzu i pozbawiony szypułki) lub 1/8 łyżeczki mielonego kardamonu
- szczypta cynamonu
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- 2-3 łyżki oliwy z oliwek
- sól i ewentualnie pieprz
Kalafior, podzielony na kilka dużych kawałków, upiec w piekarniku przez 10 min z jednej strony i 5 min z drugiej. Upieczony kalafior ostudzić i zetrzeć na tarce o małych oczkach. Rodzynki sparzyłam gorącą wodą, odcedziłam, ostudziłam i lekko rozdrobniłam. Wszystkie składniki połączyłam ze sobą. Wymieszałam. Można jeść od razu albo odstawić do lodówki i zjeść na drugi dzień w pracy.
Kalafior i rodzynki? Takiego połączenia jeszcze nie próbowałam ;))
OdpowiedzUsuńTo czas spróbować :)
UsuńDzisiaj właśnie też go zrobiłam! jest naprawdę świetny:)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się bardziej niż zwykły kuskus ;)
OdpowiedzUsuń