Składniki:
- szklanka białej fasoli (Piękny Jaś lub drobniejsza),
- 8 łyżek oleju (ja dałam 4 łyżki oleju rzepakowego oraz 4 łyżki oleju lnianego),
- 1/2 cebulki,
- sporo suszonego oregano (lub majeranku),
- ćwiartka jabłka,
- sól.
Fasolę zamoczyć na noc, ugotować i odcedzić pozostawiając kilka łyżek wody z gotowania. Następnie zmiksować na gładkie pure (razem z wodą). Na patelni rozgrzać 4 łyżki oleju rzepakowego i podsmażyć bardzo drobno posiekaną cebulkę. Kiedy cebulka dobrze się zeszkli i odrobinę zacznie się rumienić, dodaj pure z fasoli. Teraz zmiksuj jabłko i dodaj do smażącego się "smalcu" na patelni. Oczywiście nie smażymy pasty zbyt długo. Wystarczy, że lekko zgęstnieje i dobrze połączy się z tłuszczem. Doprawiamy solą morską i ewentualnie pieprzem oraz dużą ilością oregano.Jeszcze ciepłą mieszamy z 3 łyżkami oleju lnianego i przekładamy do słoiczka. Na wierzchu polewamy odrobiną oleju.
Pasta gotowa. Najlepiej smakuje z ciemnym pieczywem i ogórkiem kiszonym. Smacznego!
Wskazówki:
- Olej lniany można zastąpić oliwą z oliwek lub olejem rzepakowym tłoczonym na zimno.
Tacie zrobię, od czasu jak przeszedł na wegetarianizm ciągle tęskni za swoimi kanapkami z dawnych lat :)
OdpowiedzUsuńfajne! zamiast kupnych smarowideł
OdpowiedzUsuńCiekawe co na to moja babcia ;P
OdpowiedzUsuńAuroro - myślę, że i babci by też smakowało (w końcu fasola jest bardzo swojskim składnikiem), chociaż nazwa "smalec" dla niektórych osób może być dość pretensjonalna jako określenie pasty z fasoli ;)
OdpowiedzUsuń